Znudziły mi się standardowe wiszące kalendarze. Zapragnęłam mieć taki mój, jedyny, wyjątkowy. Nie mogłam nic dla siebie znaleźć. Panika, bo styczeń już przecież! Ja z pustymi rękami, tfu! ścianami, a przecież bez tego nie ogarniam. Jednak szczęście mi dopisało i odnalazłam wybrańca, ale o tym za chwilę…
Zanim wyszperałam odpowiedni kalendarz, stwierdziłam, że ładnie wyglądałby w ramce. I choć w moim domu jest wiele różnych rzeczy (przyznaję – jestem chomikiem, choć walczę z tym, o choćby tak – klik) to akurat żadna ramka się nie napatoczyła. Znalazłam jednak starą korkową tablicę. O taką:
Pomalowałam raz lub dwa:
I jeszcze raz lub dwa:
Poprzecierałam i polakierowałam. A na koniec przypięłam pinezkami kalendarz znaleziony w Pastelowym domku – 12 pięknych wyjątkowych kart. Najpierw trochę go pokolorowałam, a gdy już wisiał na ścianie dostosowałam do potrzeb Mężula (rzecz jasna – bez tych motylków :D).
Jak się Wam podoba? Też kochacie kalendarze, czy to tylko mój fiksik? 😛
Jestem pod wrażeniem- piękny!
Dziękuję 🙂
Jest boski, Masz talent.
Dziękuję za uznanie 🙂